13. "Marsjanin"

Hej :) Pewnie większość z Was była w kinie na "Marsjaninie", więc możecie podzielić się wrażeniami, bo ja mam zamiar właśnie zobaczyć w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że moje spotkanie z filmem będzie tak udane, jak z książką.

"Marsjanin", którego napisał Andy Weir, jest to historia (kto by pomyślał) wyprawy na marsa. Załoga statku wylądowała szczęśliwie, jednak na tym ich szczęście się zakończyło. Zaskoczyła ich ogromna burza piaskowa, w której Mark został bardzo poważnie ranny, a jego przyjaciele, pewni, że umarł, zostawili go samego na Marsie.

Mark mimo swojego okropnie trudnego położenia, z resztkami pożywienia, powietrza i wody, musi przetrwać na Marsie kilkaset dni, aż na Marsie wyląduje kolejny statek kosmiczny. Brzmi niemożliwie, żeby mu się udało.. jednak Mark się nie poddaje i wykorzystuje swoje umiejętności najlepiej jak może, aby przeżyć.

Książka jest pisana w formie dziennika, w której Mark opisuje każdy swój dzień, każdą porażkę i osiągnięcie na Marsie. Przeplatają się tam również strony z opisami tego co dzieje się na Ziemi w trakcie jego pobytu tam. Taka forma jest naprawdę przyjemna w odbiorze, czyta się niezwykle dobrze.

Bałam się, że historia, w której występuje głównie jeden bohater może być nudna.. Nic bardziej mylnego! Mark jest tak niezwykle charyzmatyczną osobą, z ogromną wolą walki i wielkim dystansem do siebie, że brak większej ilości bohaterów jakoś w niczym nie przeszkadza.

Książka zawiera dużo fachowych terminów, połowy z nich nie rozumiałam i googlowałam, więc rzeczywiście należy się skupić na czytaniu, jednak bohater wiele rzeczy nam wyjaśnia w bardzo zrozumiały sposób na szczęście :)

Mam dla Was jeszcze kilka cytatów, przy których nadal się śmieje:

"Jeśli oksygenerator się zepsuje, uduszę się. Jeśli system odzyskiwania wody się zepsuje, umrę z pragnienia. Jeśli zostanie naruszona hermetyczność Habu, mniej więcej eksploduję. Jeśli żadna z tych rzeczy się nie wydarzy, w końcu skończy mi się jedzenie i umrę z głodu.
Mam przesrane."

"Prawdziwy postęp. Nadal groziłby mi głód. Ale z tym da się już przetrwać. Może będę ciągle głodował, ale jest szansa, że nie umrę. Mogę zminimalizować swoje zapotrzebowanie na kalorie, ograniczając prace fizyczne. Mogę ustawić w Habie wyższą temperaturę niż normalnie, żeby moje ciało zużywało mniej energii na ogrzanie siebie. Mógłbym sobie odciąć rękę i ją zjeść. Zyskałbym cenne kalorie i zmniejszył własne zapotrzebowanie na kalorie."

"Zatem są dwa problemy: mało ziemi i nic jadalnego do zasadzenia w niej. Ale, cholera, jestem botanikiem. Powinienem sobie poradzić. Jeśli nie zdołam, w ciągu roku stanę się głodnym botanikiem."


Książkę bardzo gorąco polecam wszystkim! :) Myślę, że się nie zawiedziecie. 

Komentarze

  1. Nie za bardzo interesują mnie wyprawy kosmiczne, chociaż "Interstellar" oglądałam z niemałym zaciekawieniem. Film na pewno obejrzę, a nad książką się zastanowię, pozdrawiam :)
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od jakiegoś czasu mam ochotę przeczytać tę książkę i mam nadzieje,że w końcu ją zdobędę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku nie interesowała mnie ta książka, ale aktualnie zapaliła się iskierka ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przerażająco brzmi pomysł na książkę - ja już czuję panikę wchodząc w sytuacje głównego bohatera. Książka nie dla mnie... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

74. „Inny wariant życia”

28. „Sztuka obsługi penisa”

75. „Pozamiatane”