Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

175. Podsumowanie grudnia

Obraz
Najpierw podsumuję Wam grudzień, a w następnym wpisie cały 2019 rok. W grudniu trochę poprawiłam mój spadek czytelniczej formy, trwający kilka miesięcy i przeczytałam 6 książek. Bardzo się z tego cieszę, bo oprócz "Magii sprzątania", wszystkie były autorów, których znam od dawna i bardzo lubię. Książki, które przeczytałam: 1. Mroczna połowa - Stephen King - 528 stron 2. Without Merit - Colleen Hoover - 320 stron 3. It ends with us - Colleen Hoover - 352 strony 4. W śnieżną noc - John Green, Lauren Myracle, Maureen Johnson - 312 stron 5. Żółwie aż do końca - John Green - 312 stron 6. Magia sprzątania - Marie Kondo - 224 strony Przeczytałam 2048 stron, co daje 66 stron dziennie. Najlepszą książką grudnia zostaje zdecydowanie "It ends with us" . Wylała ze mnie naprawdę sporo łez, jest jedną z najlepszych książek Colleen Hoover. Myślę, że znajdzie się też wysoko w moim podsumowaniu roku. Najgorszą książką tego miesiąca okazała się "Magia

174. „Żółwie aż do końca”

Obraz
Dzisiaj przyszła pora na kolejną książkę Johna Greena o tytule "Żółwie aż do k ońca". Jest to autor, którego książki generalnie lubię, bo są lekkie, łatwe w odbiorze i zazwyczaj wiele mówią o ludzkich cechach, dając nam bardzo dobry profil psychologiczny bohaterów.  W "Żółwie aż do końca" główną bohaterką jest Aza, która zmaga się z różnymi lękami, kompulsywnymi myślami i różnymi natręctwami. Próbuje się ona jakoś odnajdywać w społeczeństwie, co bywa niełatwe. Ma ona najlepszą przyjaciółkę Daisy, która namawia ją, aby razem poszukały zaginionego miliardera, z którego synem Aza kiedyś była na obozie. Poszukiwania te dają jej możliwość także poszukiwania siebie. Jest to książka o chorobie psychicznej bardzo utrudniającej życie, ale także o zagubieniu, próbie zrozumienia i odnalezienia prawdziwego siebie, kontaktach między ludzkich, przyjaźni, samotności, wykluczeniu społecznym, miłości. Tematy trudne, ale też bardzo ważne i potrzebne, ponieważ każdy z nas po cz

173. „Magia sprzątania”

Obraz
Myślę, że każdy z Was mógł się zetknąć z książką Marie Kondo o tytule "Magia sprzątania", ponieważ swego czasu było o niej dość głośno. Jestem raczej dbającą o porządek osobą, ale z ciekawości postanowiłam sprawdzić, czy pani Kondo jest w stanie powiedzieć mi coś nowego. Autorka zajmuje się na co dzień pomaganiem ludziom w oczyszczaniu swojej przestrzeni. Lata doświadczenia doprowadziły do momentu, w którym postanowiła napisać właśnie ten poradnik.  Pokazuje w nim jak oczyścić swoją przestrzeń raz na zawsze, zmieniając kompletnie sposób myślenia na temat porządków domowych. Podkreśla ona, że trzeba zacząć od wyrzucania i odkładania pozostałych rzeczy zawsze na swoje miejsce. Generalnie, najgorsze co możemy zrobić to  gromadzenie rzeczy, które nie sprawiają nam radości. Na pewno  nie jest to po prostu zbiór rad jak sprzątać, ma to raczej być konkretną receptą na to, jak poprzez posprzątanie raz a porządnie, odmienić swoje życie. Akurat moje mieszkanie jest raczej doś

172. „W śnieżną noc”

Obraz
Do tej pory nigdy nie czytałam świątecznych książek. Nie rozumiałam ich fenomenu.. i chyba dalej do końca nie rozumiem, ale za to bardzo lubię książki Johna Greena, więc postanowiłam sięgnąć po zbiór świątecznych opowiadań o tytule „W śnieżną noc”, które napisał wraz z Lauren Myracle i Maureen Johnson, z których twórczością wcześniej się nie zetknęłam.  Jest to zbiór trzech opowiadań, których akcja dzieje się w miasteczku Gracetown w święta, podczas których na dworze szaleje śnieżyca. W każdym z tych opowiadań główni bohaterowie są inni, jednak w jakiś sposób ich losy się przenikają. Są to historie o nastolatkach, miłości i cudach, którym sprzyja magia świąt, nawet wtedy, kiedy śnieżyca odcina miasto od reszty świata. Gatunek książek świątecznych pozostaje dla mnie nadal niezrozumiały i trochę zbędny, jednak opowiadania mi się podobały (chociaż ostatnie mniej niż pozostałe, bo główna bohaterka potwornie mnie irytowała). Były lekkie, przyjemne i zawsze z dobrym zakończeniem. M

171. „It ends with us”

Obraz
Dzisiaj przychodzę do Was z drugą z rzędu książką Colleen Hoover, bo tak się złożyło, że ściągnęłam sobie na wyjazd akurat je i udało mi się je obie przeczytać.  „It ends with us” to opowieść Lily, która stykała się w nastoletnim życiu z przemocą domową i w tym okresie również pewnej osobie bardzo pomogła. Wiele lat później wyjechała do Bostonu. Poznaje tam przystojnego neurochirurga Ryle’a, w którym zakochuje się z wzajemnością. Temat przemocy domowej, od której pragnęła uciec, jednak wraca. Przy okazji również pojawia się ta osoba z przeszłości, która tym razem będzie pragnęła jakoś pomóc jej. Jak odnajdzie się w tej sytuacji Lily?  Naprawdę doceniam autorkę za poruszanie trudnych tematów, tym bardziej, że z notki końcowej wynika, że ten temat był jej, niestety, bliski. W tej książce możemy zobaczyć przemoc wymierzaną z rąk ukochanej osoby i wejść także do głowy ofiary. I widzimy, że nie wszystko bywa takie oczywiste i czarno-białe jak nam się wydaje. Łatwo osądzać z boku

170. „Without Merit”

Obraz
Wiecie już, że Colleen Hoover, to autorka, po której książki lubię sięgać. Są zazwyczaj lekkie, napisane przyjemnym językiem i mają w sobie jakiś głębszy sens, coś co zawsze mnie zaskakuje. Tym razem sięgnęłam po jej książkę o tytule „Without Merit”. Główną bohaterką jest tytułowa 17-letnia Merit. Ma ona dość skomplikowaną sytuację rodzinną. Ma trójkę rodzeństwa, mieszka w jednym domu z ojcem i jego nową żoną, a także ze swoją mamą, która mieszka w piwnicy. Do tego wszystkiego zakochuje się w chłopaku, który okazuje się nowym chłopakiem jej siostry bliźniaczki. Coraz większa ilość tajemnic w rodzinie zaczyna zbyt mocno przytłaczać Merit, która powoli zaczyna zamykać się w sobie i odsuwać od wszystkich.  Muszę przyznać, że sięgając po tę książkę nie myślałam, że okaże się ona aż taka istotna. W książkach Hoover zazwyczaj główny jest wątek miłosny, natomiast tutaj został on odsunięty na trochę dalszy plan, a wybijają się tu ewidentnie zagubienie, problemy rodzinne, a także nap

169. „Mroczna połowa”

Obraz
Stephen King to mój ulubiony autor, a "Mroczna połowa" to już czterdziesta ósma jego książka, którą udało mi się przeczytać! A stosik jego książek w moim mieszkaniu nadal nie maleje! ;) W tej historii głównym bohaterem jest pisarz Thad Beaumant, który przez długi czas pisał również książki pod pseudonimem George Stark. W pewnym momencie postanawia uśmiercić Starka, urządzając mu symboliczny pogrzeb. Okazuje się jednak, że nie jest łatwo zabić go na zawsze.. Rozpoczynają się morderstwa wykonywane w taki sposób, w jaki Stark zabijał w swoich książkach, na osobach, które miały bezpośredni udział w uśmiercaniu Starka przez Thada. Jest to horror, w którym, jak to w przypadku Kinga często bywa, uświadczymy dużo fantastyki. Uwielbiam tego autora za to, że nikt tak jak on nie potrafi budować historii. U niego akcja nie musi pędzić, żeby trzymać czytelnika w ciągłych emocjach. Nawet wtedy, gdy tak jak tutaj, książka jest raczej dość przewidywalna, to i tak z ciekawością ś

168. Podsumowanie listopada

Obraz
Ech, bardzo czuję, że nie ma nawet o czym pisać, ale przykro byłoby mi przerwać serię podsumowań. W tym miesiącu, niestety, udało mi się przeczytać tylko jedną książkę. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio ten wynik był aż tak słaby. Na szczęście przeczytałam w listopadzie jeszcze większość innej książki, więc jest szansa na o wiele ciekawsze podsumowanie grudnia. ;) No i szykuje się powoli podsumowanie roku, które uwielbiam robić!  Książka przeczytana w listopadzie: 1. Anioł Stróż, czy czekolada? - Lucy Miosga - 165 stron A Wam listopad minął czytelniczo lepiej niż mnie?