159. „Kirke”

Obok serii "Buntowniczka z Pustynii" w ostatnim roku nie umiałam przestać zachwycać się okładką książki "Kirke" autorstwa Madeline Miller, która atakowała mnie swoim pięknem wszędzie. Nie mogłam się doczekać aż wpadnie w moje ręce, bo czułam, że to będzie coś naprawdę oryginalnego. Ostatnio miałam w końcu okazję po nią sięgnąć i chętnie podzielę się z Wami kilkoma przemyśleniami. 



Główną bohaterką książki jest tytułowa Kirke - córka greckiego Boga słońca Heliosa i nimfy Perseis. Została zesłana na wyspę Ajaia. Kara, którą dostała okazuje się możliwością poznania samej siebie i ogarnięcia własnych umiejętności i mocy. Na wyspę Kirke przybędzie wiele osób, przez które będzie musiała zadecydować czy należy bardziej do boskiego świata, czy tego śmiertelnego.

Dostajemy powieść pełną Bogów, tytanów, nimf i innych niesamowitych postaci. Możemy zobaczyć legendy, które już znamy z mitologii, ale z perspektywy Kirke.

Spodziewałam się trochę żywszej książki. Akcja jest tutaj wolna, co jest dla mnie największym minusem, ale klimat tej powieści wciąga i płynie się przez nią, czytając barwne opisy boskiego życia. 



Sama postać Kirke jest odrealniona, jak to bywa w mitologii, jednak ma ona tutaj w sobie o wiele więcej z człowieka niż mogłoby się wydawać. Nie jest na pewno osobą, którą polubiłam, ale też przyszło jej żyć w świecie, którego do końca nie rozumiem. Przez całą powieść walczy ona z potężnymi istotami i próbuje uzyskać szczęście.

Jest to naprawdę świeże spojrzenie na mitologię. Polecałabym je fanom mitów i boskich stworzeń. Znając te najbardziej podstawowe mity, możemy docenić jak zgrabnie zostały one wplecione w fabułę powieści i poczuć kim były dane postacie i co motywowało je do popełniania niektórych czynów. Ja jestem całkiem usatysfakcjonowana, chociaż bywały przydługie momenty i opisy, które mnie nudziły. Na pewno nie będzie to jedna z moich ulubionych książek. Fanom mitologii polecam, ale wszystkich innych raczej bym nie zachęcała jakoś specjalnie do czytania.

Komentarze

  1. Gdzieś słyszałam, że to nie książka akcji, tylko książka postaci. Więc wolniejsze tempo mnie nie dziwi :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Intryguje mnie takie inne spojrzenie na mitologię. Czuję się zachęcona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, ta okładka i obwoluta! Cudo! To właśnie ona mnie zachęciła do "Kirke", a że ja mitologię lubię, to polubiłam się również z tą książką ;). Zdaję sobie sprawę, że ma nieco powolne tempo, co może znudzić, ale mnie akurat to odpowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka faktycznie zacna i zachęcająca, choć na ogół inne kolory przyciągają moje oko.
    Bardzo lubię fantastykę i różne odrealnione historie, ale chyba mitologia nie do końca by mi pasowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od roku leży na mojej półce, ale jak ją już mam to na pewno przeczytam, zwłaszcza, że recenzje zachęcają.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. masz rację okładka przyciąga wzrok :) też jestem zaciekawiona tą książką i nawet te przydługie opisy nie są w stanie mnie do niej zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. lubię mitologię, chętnie czytnę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi też bardzo podoba się ta okładka, robi wrażenie. Książkę mam w planach, sprawdzę czy przypadnie mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zainteresowała mnie ta książka

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że jestem fanką mitów w oryginalnej postaci i wszelkie wariacje na ich temat jakoś mnie nie wciągają...tak zapewne będzie i w tym przypadku.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się okładka tej książki, ale raczej nie mam ochoty jej czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem ciekawa, bo bardzo lubię mitologię, zwłaszcza zręcznie wplecioną w akcję powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wolna akcja to moim zdaniem największa zaleta tej książki! Skupiamy się na bohaterach, na ich rozterkach i na przemianie, jaką przechodzą. Mnie się bardzo Kirke podobała :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

65. „Przesilenie”