351. „Szklany klosz”

"Szklany klosz" Sylvii Plath to książka, za którą długo bałam się zabrać. Kiedy słyszałam, że autorka niecały miesiąc po wydaniu tej książki popełniła samobójstwo, miałam w głowie, że to będzie mocna książka. I że dla mnie może być zbyt ciężka. Gdy po nią sięgałam, liczyłam nawet na to, że zgniecie mnie emocjonalnie, bo miałam wrażenie, że sięgam po coś ważnego. Jakie było moje rozczarowanie.

Główną bohaterką tej książki jest Esther. Młoda i inteligentna dziewczyna, która w pewnym momencie swojego życia przestaje odnajdywać się w świecie. Z pozoru ma wszystko, jednak towarzyszy jej poczucie, że nic co robi nie ma znaczenia. Ma załamanie, z którym nie potrafi sobie poradzić. 

Ciekawe było spojrzenie na świat z perspektywy osoby chorej psychicznie. Znajomość biografii autorki sprawia, że historia jest bardziej szokująca, jednak podczas czytania wcale tego nie czułam. Bardzo doceniam tematy poruszone w tej powieści i okropnie żal mi autorki. Żyła w czasach, kiedy nikt nie potrafił jej pomóc. Sama książka jednak nie wywarła na mnie takiego wrażenia, na jakie liczyłam. Współczułam głównej bohaterce, ale nie doprowadziła mnie do żadnych głębszych emocji. Miałam wysokie oczekiwania, więc rozczarowanie odczuwam naprawdę mocno. Nie jest to historia, do której będę wracać, ale nie jestem też osobą, która by się w jakikolwiek sposób z tą historią utożsamiała. Wierzę w to, że na innych ta historia działa mocniej.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

74. „Inny wariant życia”

28. „Sztuka obsługi penisa”

75. „Pozamiatane”