101. "Nie ma lipy"

Dzisiaj przychodzę do Was z książką, którą mój chłopak zamówił dla siebie, ale jako, że miałam trochę wolnego czasu, to wzięłam i przeczytałam, mimo że kompletnie nie byłam wcześniej zainteresowana tematyką, jaka w niej jest zawarta. „Nie ma lipy” to książka autorstwa Roberta Burneiki, szerzej znanego jako Hardcorowy Koksu, który z pomocą Adriana Kowarzyka opisał swoją drogę do sukcesu. Słyszałam o nim sporo, jednak nigdy nie byłam jakoś bardziej w temacie jego osoby, więc pozwoliłam się zaskoczyć i zobaczyć kim on tak naprawdę jest. 


Robert Burneika, to kulturysta, strongman, zawodnik MMA, a także przedsiębiorca, prowadzący własną siłownię w Warszawie i sprzedający suplementy dla sportowców. W jego książce możemy dowiedzieć się, jak wyglądała jego droga, od życia w małej litewskiej miejscowości, aż do wygrywania mistrzostw na skalę światową w USA.

Język jest prosty, mało wyszukany, zawiera ogromną ilość powiedzeń, z których Robert jest znany jak tytułowe „Nie ma lipy”. Książka jest podzielona na 5 rozdziałów, a w każdym jest jakieś milion podrozdziałów, które sprawiają, że całość jest przejrzysta, jednak każdy z nich zawiera maksymalnie dwie strony, więc aż chciałoby się rozwinięcia niektórych wątków. Oprócz tego większych zastrzeżeń nie mam.


Historia Roberta okazała się dla mnie bardzo motywująca i taki też przekaz tej książki miał być. Pokazuje nam, że warto spełniać marzenia, ciężką pracą i ogromnymi chęciami możemy osiągnąć naprawdę wiele i nie istnieją rzeczy niemożliwe. 


Jeśli szukacie inspirujących historii, interesujecie się postacią Hardcorowego Koksa lub kulturystyką, to jest to ciekawa pozycja do przeczytania. Mimo, że nie jest to literatura najwyższych lotów, nie żałuję jej lektury. 

Komentarze

  1. Kurde, zdecydowanie byłaby to chyba ostatnia książka po którą bym sięgnęła :D
    fajnie, ze motywuje. Może komuś pozwoli coś zmienić.
    Ja jednak podziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie, nie dla mnie. Mam zbyt wiele innych książek do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. kupić na pewno jej nie kupię :P nie interesuje mnie taka tematyka, więc szkoda pieniędzy ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kulturystyka to zdecydowanie nie mój klimat i chociaż szanuję to, że powstają takie książki to ja jednak podziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę.... przyznam szczerze że normalnie bym na tą książkę nawet nie spojrzała...a tak...to nie mówię nie:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie, to zdecydowanie nie jest książka dla mnie ;). Kulturystyka i motywacyjne historie to nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dla mnie, ale cieszę się, że lektura sprawiła Ci przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie dla mnie, mimo że polecasz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś książki motywujące na mnie nie działają, lubię gdy takie dobre rady są wplecione w fabułę jakiejś powieści

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem fajnie jest spróbować czegoś nowego może więc pokuszę na tego typu ksiażke w przyszłości :)
    Zapraszam na mojego nowo otwartego bloga trapped-in-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

64. „Majami. Zły pies”

58. Podsumowanie sierpnia

65. „Przesilenie”