103. "Wszystkie nasze obietnice"

Colleen Hoover jest znana z książek pisanych dla młodzieży, pod koniec zeszłego roku napisała jednak książkę kierowaną do starszego odbiorcy o tytule „Wszystkie nasze obietnice”. Muszę przyznać, że od razu zapragnęłam ją przeczytać i porównać z jej powieściami, które miałam okazję już poznać. Jesteście ciekawi moich wniosków?


W książce tej poznajemy małżeństwo - Queen i Grahama. Z pozoru, dla bliskich i znajomych, wydają się być idealnym małżeństwiem, dopiero po przekroczeniu progu domu okazuje się, że jest to w tym momencie dalekie od prawdy. Nie mogą mieć oni dzieci, co jest jedną z głównych przyczyn kryzysu w ich związku, który z każdym rokiem małżeństwa się pogłębia. Czy uda im się jakoś odbudować swój związek?


"Serce mojego męża to moje jedyne wybawienie, ale jego fizyczny dotyk stał się moim wrogiem."

Akcja książki dzieje się na dwóch płaszczyznach - to co było od momentu poznania, jeszcze przed ślubem i to co dzieje się teraz już po dobrych kilku latach po ślubie. Pokazuje nam to jak bohaterowie się zmienili, jak ewoluowała ich miłość. Łatwiej nam dostrzec, w którym momencie popełnili błędy, niż im samym. 

Książka rzeczywiście mnie poruszyła. Fabuła wydaje się prosta, wszystko kręci się wokół jednego problemu, jednak doskonale potrafię sobie wyobrazić takie wydarzenia dziejące się w rzeczywistości i to potęguje efekt wzruszenia. Bije od tej pozycji niesamowita szczerość. Queen momentami potwornie irytuje, jednak nigdy nie byłam w takiej sytuacji jak ona i ciężko mi sobie wyobrazić, jak sama bym się w niej zachowywała. Graham jest za to cudownym, romantycznym mężem, który głęboko wierzy w ich małżeństwo. Przez całą książkę byłam bardzo ciekawa, czy jego wiara wystarczy, aby ten związek odżył mimo przeciwności losu. Zakończenie mnie usatysfakcjonowało, chociaż miałam wrażenie, że zmiany w zachowaniu bohaterów zaszły zbyt szybko. 

Ogromny plus dla autorki za poruszanie tematów tabu. Wiele rodzin zmaga się z tym, że nie może mieć dzieci, jednak jest to naprawdę rzadko poruszane w powieściach. 


Książkę czytała również moja babcia, która jest zaczytana w romansach i nie była zachwycona tą książką. Ja jednak czytam romansów zdecydowanie mniej i porównując tę pozycję z innymi książkami autorki uważam, że jest to powieść dużo dojrzalsza, wywołująca w odbiorcy wiele emocji, którą warto przeczytać. 

Komentarze

  1. Czytałam, wzruszałam się. Piękna książka ♥♥♥
    ~Eli
    www.czytamytu.blogspot.com
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie poznałam twórczości autorki, ale planuję to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać. Lubię takie powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematy tabu generalnie nie są czesto poruszane. Ale tu mam dla autorki szacun ;) pozdrawiam i zapraszam na nowy post ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy opis, ale obawiam się że nie jestem fanem obyczajówek, i to po prostu nie tytuł dla mnie :) Recenzja jak zawsze sztos :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam duże oczekiwania wobec tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie się nie podobała. W ogóle jakoś mnie do siebie nie przekonała. Ostatnie książki Hoover właśnie tak odbieram :c
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nie mogę się przekonać do twórczości pani Hoover... Przeczytałam dwie książki tej autorki i nie zrobiły na mnie wrażenia, więc mimo Twojej bardzo pozytywnej opinii o tej powieści, daruję sobie jej poznanie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam książki Hoover! Muszę w końcu zabrać się i za tą pozycję :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

64. „Majami. Zły pies”

58. Podsumowanie sierpnia

65. „Przesilenie”