121. „Tartak tortur”

Serialową Serię Niefortunnych Zdarzeń uwielbiam, w styczniu przeczytałam trzy pierwsze części pierwowzoru książkowego (1,2,3), a teraz w całkiem nie najgorszej cenie udało mi się wylicytować czwartą - „Tartak tortur” - więc przychodzę dzisiaj do Was z jej recenzją.


W tym tomie rodzeństwo Baudelaire - Wioletta, Klaus i Słoneczko -  trafiają do Tartaku Szczęsna Woń, którego właścicielem jest ich nowy opiekun. Sir (którego nazwisko ciężko wypowiedzieć, więc nie podaje on go dzieciom) zmusza dzieci do ciężkiej pracy, dając im do jedzenia głównie gumę do żucia, ale to nie jest ich największym problemem.. ponieważ po raz kolejny pojawi się w życiu dzieci Hrabia Olaf, zamierzający w sprytny sposób odebrać im majątek. 


Trzy pierwsze części były bardzo schematyczne i bałam się, że w czwartej będzie tak samo i nic nowego Wam nie powiem, a jak dojdę do 13 tomu, to już w ogóle będą te recenzje nudne. Rozważałam nawet zrobienie jakiegoś zbiorczego wpisu wszystkich tomów, jednak okazało się, że czwarty tom, mimo że podobny do pozostałych, ma jednak kilka nowych elementów, o których chętnie Wam powiem! Odnośnie tych stałych drobiazgów, zaproszę Was do poprzednich recenzji (1,2,3), a tutaj pokażę tylko interesujące rzeczy, którymi się wyróżnia ta część. 

Dzieci są tak samo bystre, Hrabia Olaf tak samo przebiegły, ale jest go o wiele mniej niż w poprzednich częściach! Wcześniej grał on zazwyczaj główne skrzypce w upadlaniu dzieciom życia, a teraz pojawiły się dodatkowe osoby, które równie intensywnie przyłożyły do tego rękę, a także ze dwie pozytywne dusze, które chciały rodzeństwu pomóc. Dużo większa ilość postaci, niż zazwyczaj, była naprawdę fajnym urozmaiceniem! 

Pojawił się też motyw hipnozy, który ciekawie dopełnił już zwyczajne przerysowanie osób, wypowiedzi i wydarzeń tej serii. 

Ta część zawiera też dużo straszniejszych dla młodszego czytelnika scen niż poprzednie tomy. W tartaku wydarzy się pewien niespodziewany, śmiertelny wypadek..

Żadnych tajemnych teorii, ani śladów, że w tej serii jest jakiś głębszy sens, na razie nie ma, a szkoda, bo w serialu było to od samego początku i z ogromną ekscytacją podchodziłam do każdego nowego odcinka. Tutaj cały czas czekam na większą dawkę napięcia, mam nadzieję, że dostanę ją już w kolejnym tomie! 


Standardowo, polecam Wam Serię Niefortunnych Zdarzeń, bo jest tak magiczna i mądra, naprawdę dla każdego. Jest bardzo trudno dostępna, ale warto jej szukać! 

Komentarze

  1. Lubię takie mądre książki dla młodszego czytelnika, więc na pewno, zwrócą na nią uwagę.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że nie za bardzo się lubię z filmową wersją tej serii, więc nie oglądałam też serialu, ani nie czytałam książek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich oczach film wypada najsłabiej ze wszystkich tych rzeczy :)

      Usuń
  3. Muszę podsunąć tą książkę mojemu synowi może go zainteresuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spotkałam się wcześniej z tą serią. Ciekawie do niej zachęcasz 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, kiedyś przeczytałam dwa pierwsze tomy, a potem nie mogłam kolejnych dostać w bibliotece i... Zapomniałam o tym cyklu! Muszę kiedyś do niego wrócić- dzięki za przypomnienie.
    PS Piszesz o serialowej serii - polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest najwspanialsza! Myślę, że lepsza od książek :)

      Usuń
  6. Nie mam nic przeciwko czytaniu książek dla dzieci, zwykle świetnie się przy nich bawię, a ta seria mnie intryguje już od dawna. Postaram się wytropić :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

65. „Przesilenie”