330. „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" to książka, której fabułę potwornie trudno streścić. W dużym skrócie, rodzice Evelyn Hardcastle wydają przyjęcie, na które zapraszają dokładnie te same osoby, co 19 lat wcześniej. Wtedy popełniono morderstwo brata Evelyn, a tym razem ktoś zabił samą Evelyn. Nasz główny bohater ma osiem dni i osiem różnych wcieleń, dzięki którym może poznać dokładnie wszystkie osoby znajdujące się w domu i dzięki temu zbierać wskazówki potrzebne do rozwiązania tajemnicy rodzinnej i odkrycia, kto jest zabójcą.


Bardzo ciekawym zabiegiem jest to, że nasz bohater wciela się w różne postacie, ale nie ma pojęcia kim tak naprawdę jest. Im dalej, tym sprawy związane z jego wcieleniami stają się coraz bardziej pogmatwane, a czytelnik za wszelką cenę próbuje zrozumieć o co tu chodzi. Cały czas byłam w ciągłym napięciu, bo nie umiałam sobie wyobrazić, w którą stronę to pójdzie i w jaki sposób będzie się łączyło w logiczną całość. 


Uwielbiam Christie, więc uwielbiam też zagadki dziejące się w zamkniętych domach, gdzie sami mamy wytypować zbrodniarza. W tej książce jest podobnie, jednak przez fantastyczne rzeczy związane z różnymi wcieleniami, wszystko jest o wiele bardziej pokomplikowane i bardziej próbowałam rozszyfrować o co tak naprawdę chodzi w tej historii niż to kto zabił, bo ciągle miałam poczucie, że musi chodzić o coś więcej. I chodziło!


Jest to jak na razie najgenialniejsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Uwielbiam to, jakie wywołała w mojej głowie zamieszanie. Ciągle łapałam małe skrawki informacji, próbując poukładać sobie wszystkie wcielenia bohatera w dobrej kolejności i przyporządkować wydarzenia w ciągu dnia do konkretnych godzin i osób. Nie można odmówić tej pozycji ogromnej oryginalności. Nigdy nie czytałam czegoś takiego. A tak bardzo chciałabym więcej. To jest właśnie taka książka, która zostawia czytelnika z przeogromnym kacem.

Komentarze

  1. Już od jakiegoś czasu chcę przeczytać tę książkę. Mam nadzieję, że wreszcie mi się uda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zachwycona tą książką! Chociaż przyznaję, że końcówka zostawiła pewien niedosyt.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

46. „Złodziejka opowieści”