237. „Jeden taniec”
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res miałam możliwość przeczytania dramatu "Jeden taniec" autorstwa Karoliny Trochimiak.
O jezu. Co to była za książka. Nie spodziewałam się naprawdę, że będzie aż tak źle. Już począwszy od tego, że cała akcja dzieje się w Polsce, a główni bohaterowie mają zagraniczne imiona, co strasznie mnie gryzło. Odradzam także zerkanie na opis książki, bo jest to jeden wielki spojler. Jest tam napisane dokładnie, jakie wydarzenie zakończy książkę.
Ja wiem, że to był dramat, tylko Katie przydarzyło się wszystko, co złego może się przytrafić kobiecie. Mogła się ta książka już skończyć miło, a autorka dowaliła jeszcze jedną życiową trudność. No za dużo dramatów jak na 200 stron książki. Nie rozumiałam też niektórych decyzji Katie, ani tego, jak to się stało, że tak nagle brat jej przyjaciółki zaczął ją prześladować. Akcja do tego pędzi tak, że ciężko nadążyć. Jest tutaj dużo trudnych wątków, które powinny skłonić do refleksji, ale trzeba pędzić dalej i nie ma czasu na zbytnie myślenie.
Nie polecam. Bardzo mi się nie podobało.
Szkoda, że książka tak mocno Cię rozczarowała.
OdpowiedzUsuńWątpię, że ją przeczytam. Szkoda, że się rozczarowałaś.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Szkoda, że się rozczarowałaś.
OdpowiedzUsuńCóż, ja mam za sobą sporo rozczarowań, jeśli chodzi o publikacje tego wydawnictwa, więc rozumiem :)
OdpowiedzUsuń