Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2021

300. Podsumowanie maja

Obraz
Ze względu na organizowany przeze mnie przez cały maj maraton ze Stephenem Kingiem, prawie wszystkie książki, które przeczytałam w tym miesiącu są tego autora. Wyjątkiem jest "Miasto z mgły" Zafona, które musiałam przeczytać od razu jak wyszło z niezwykłego sentymentu do autora. W maju przeczytałam 9 książek Kinga i jedno jego opowiadanie napisane we współpracy z synem. Nigdy w życiu nie przeczytałam tyle Kinga w jednym miesiącu, co w tym! I bawiłam się świetnie. Do wielu jego książek, które czytałam kilka lat temu, wróciłam przy okazji maratonu i była to po raz kolejny wspaniała przygoda. Maraton zmotywował mnie również, żeby poznać jego najgrubsze książki, czyli "To" i "Bastion", które mają ponad 1100 stron i czekały na przeczytanie na moim regale już lata. Teraz potrzebuję już przeczytać coś lżejszego i mniej rozbudowanego. 😂 Książki przeczytane w maju to: 1. Rok wilkołaka - Stephen King - 149 stron - 7/10 - reread 2. To - Stephen King - 1104 strony -

299. „Śpiące królewny”

Obraz
 „Śpiące królewny” to książka, którą Stephen King napisał we współpracy ze swoim synem Owenem Kingiem. Opowiada o epidemii, która dotyka tylko kobiety. Nazywa się ją grypą aurory i jest to śpiączka, na którą zapadają kobiety, gdy tylko zasną. Zaczyna się tworzyć dookoła nich pewna powłoka, której nie można zrywać.  Akcja dzieje się w miasteczku Dooling. Bohaterów jest sporo, ale jako głównych można uznać Clinta, psychologa więziennego, jego żonę Lili, będącą komendantem policji i ich syna Jareda. Więzienie dla kobiet, z którym związana jest ta rodzina, jest istotnym miejscem, ponieważ właśnie tam trafia dziwna kobieta, która jako jedyna w śnie nie pokrywa się kokonem.  Widzimy tutaj apokaliptyczną wizję świata, w której kobiety robią wszystko, żeby nie zasnąć, a mężczyźni ze strachu przed rozszerzeniem się zarazy, próbują pozbyć się zarażonych już kobiet. Jest to niezwykle szczegółowa, rozbudowana i wielowątkowa wizja. Wiem, że sporo osób narzeka, że jest zbyt rozbudowana, jednak p

298. „Colorado Kid”

Obraz
 „Colorado Kid” jest historią kryminalną, co w 2005 roku, gdy została wydana, nie było czymś popularnym u Kinga. Dwóch starych i doświadczonych dziennikarzy przyjmuje na staż Stephanie, której w zaufaniu opowiadają tajemniczą historię śmierci Colorado Kida sprzed 25 lat, która przydarzyła się na ich wyspie i której wszystkich faktów do dziś nie poznano. Przy okazji uczą dziewczynę też dziennikarskiego fachu. Myślę, że King spisał się bardzo dobrze w tym gatunku, chociaż nie jest to typowa historia kryminalna. Mamy tutaj próbę prześledzenia ostatniego dnia życia osoby zmarłej w dziwnych okolicznościach przez dziennikarzy, poprzez ich wspomnienia i zbierane przez lata materiały.  To ciężko dostępna książka. Sama naszukałam się, żeby znaleźć ją w rozsądnej cenie. Ma 120 stron, które czyta się na jeden raz. W takiej krótkiej formie udało się zawrzeć Kingowi wszystko, co najlepsze! Mamy śledztwo, tajemnicę i zbrodnię, połączone klimatyczną opowieścią dwóch starców. Od początku wiedziała

297. „Bastion”

Obraz
„Bastion” opowiada o czymś niezwykle nam obecnie bliskim, czyli o pandemii grypy. Przypadkowo została uwolniona broń biologiczna, która zabiła większość ludzi. Nieliczni, którzy ocaleli, mają sny. Śnią im się na zmianę mroczny mężczyzna i staruszka, od której bije dobro. Zapowiada to wybór, jakiego muszą dokonać, bo oprócz ponownego zebrania się i stworzenia społeczeństwa, muszą wybrać, po której stronie chcą stanąć w walce dobra ze złem. Jest to prawdziwa cegła! 1160 stron, w przypadku mojego wydania, zapisanych malutką czcionką. Wspomagałam się audiobookiem i pochłaniało się to w ten sposób jak dobry serial z dużą ilością akcji. Można ją uznać z pewnością jako książkę wymagającą. Wymaga poświęcenia czasu i zaangażowania się w świat, który jest rozbudowany. Nie jest to lekka lektura na jeden wieczór. To kawał dobrej literatury, pokazujący zachowania ludzi w obliczu nowego, postapokaliptycznego świata i poruszający odwieczny problem walki dobra ze złem. Bawiłam się przy niej świetnie,

296. „Wielki marsz”

Obraz
100 młodych chłopaków wyrusza w Wielki Marsz przez Stany Zjednoczone. Mogą dostać trzy czerwone kartki, gdy zatrzymają się na trasie. Kolejnej nie ma. Zostaje się zastrzelonym na miejscu z karabinu. Wygranym zostanie ten, kto przetrzyma marsz najdłużej. Reszta jego konkurentów umrze. Od karabinu, z wycieńczenia, od skurczów nóg. Jak dużo kilometrów są w stanie przejść? Jakie myśli im towarzyszą? "Wielki marsz" to przerażająca wizja Stanów Zjednoczonych. W książkach Kinga często nie trzeba potworów, aby poczuć grozę. Świat, który kreuje potrafi być dużo straszniejszy. W tej książce mamy tłumy kibiców, którzy cieszą się, gdy odpadają inne osoby niż ich faworyci. Śmierć tych chłopaków jest dla nich czystą rozrywką.  Widzimy tutaj wiele różnych spojrzeń na temat śmierci. Jest to niesamowicie mądra książka. Zawiera w sobie dużo wartości, a morderczy marsz potrafi być dla tego tylko tłem. Zmusza do refleksji. Wciąga od pierwszych stron. Szokuje wiele razy. Wzbudza stały niepokój. 

295. „Miasto z mgły”

Obraz
Harry Potter ukształtował czytelniczo moje 10-letnie serce. Cmentarz zapomnianych książek był serią, która wpłynęła na starszą mnie. Miałam 16 lat, kiedy poznałam twórczość Zafóna i po raz pierwszy zostałam przez niego poprowadzona za rękę uliczkami Barcelony. Ukształtowało to moją wrażliwość na literaturę, tę naprawdę piękną. Wpłynęło na moje kolejne czytelnicze wybory. Rozszerzyło spojrzenie na świat. Ten zbiór opowiadań wydany pośmiertnie jest najbardziej wyjątkowym pożegnaniem autora, jakie mogłam sobie tylko wyobrazić. Książka jest smutna, piękna, ale za krótka. Oznacza pożegnanie, a one zawsze są za krótkie i trudne. Zbiór ten zawiera opowieści nawiązujące do tetralogii, więc zróbcie sobie tę przyjemność i sięgnijcie po nią najpierw. Ja też z pewnością do niej wrócę. Będzie to podróż wartościowa, ale też mocno refleksyjna. Zafón zasługuje, żeby do niego wracać. Mam szczerą nadzieję, że za sto lat jego książki dołączą do grona klasyków.

294. „Carrie”

Obraz
16-letnia Carrie White ma zdolności telekinetyczne. Została wychowana w domu pełnym fanatyzmu religijnego. Jest nękana i poniżana w szkole, co doprowadza do tragedii. Od samego początku wiemy, że coś strasznego się wydarzyło i dążymy do tego, aby dowiedzieć się co. "Carrie" to pierwsza książka wydana przez Stephena Kinga i jednocześnie pierwsza jego książka, którą przeczytałam 8 lat temu. Rozpoczęła moją długą i intensywną przygodę z Kingiem przez co mam do niej ogromny sentyment. Po latach nadal uważam, że to bardzo dobra książka. Nie jest bez wad, bo King dopiero rozwijał swój kunszt pisarski. Mam wrażenie, że za często spojleruje dalsze fragmenty, przez co niektóre sceny wybrzmiewają ciut słabiej niż mogłyby wybrzmieć. Pamiętałam ją zadziwiająco dobrze, bo to taka książka, która potrafi utknąć w pamięci. Jest krótka i ma serię bardzo charakterystycznych i mocnych fragmentów. Śledząc po kolei wszystkie wydarzenia ciężko oprzeć się wrażeniu, że tam naprawdę musiało wydarzyć

293. „Cztery po północy”

Obraz
"Cztery po północy" to zbiór 4 minipowieści grozy Stephena Kinga. Każda z nich jest poprzedzona wstępem autora, w którym opowiada skąd wziął inspirację do ich napisania. Uwielbiam dowiadywać się o takich smaczkach. Sprawia to, że jeszcze lepiej zagłębia mi się w lekturę. Każda z opowieści ma około 200 stron, więc jest to naprawdę kawał literatury.  Jak to bywa ze zbiorami opowiadań, nigdy wszystkie nie są równe poziomem i w tym przypadku też tak jest. Pierwsza opowieść o tytule "Langoliery" jest zdecydowanie moją ulubioną i gdybyście mieli sięgnąć po tę książkę tylko ze względu na nią, to naprawdę warto! Jej akcja dzieje się w samolocie. 11 pasażerów budzi się ze snu i odkrywa, że zniknęła reszta pasażerów i załoga, a samolot leci na autopilocie. Byłam totalnie zszokowana i zachwycona tym, w którą stronę poszła fabuła. Druga i trzecia opowieść były ciut gorsze od pierwszej, ale również były bardzo dobre. Pierwsza z nich opowiadała o pisarzu oskarżonym o plagiat, któ

292. „To”

Obraz
Ciężko streścić "To", bo ma 1100 stron, ale mogę powiedzieć, że jest to horror Stephena Kinga, który dzieje się w miasteczku Derry, gdzie zadomawia się tytułowe TO. TO często bywa klownem z pękiem różnokolorowych balonów, jednak może przybierać też inne potworne formy. Hobby TO jest zabijanie dzieci. W roku 1958 grupa siedmiu 11-latków próbuje pokonać TO, a w roku 1985 wracają ponownie do Derry, jednak już w pomniejszonym składzie, żeby dokończyć to, co zaczęli 27 lat temu. Czytałam "To" prawie cztery miesiące, a musicie wiedzieć, że nigdy nie czytam tak długo książek, nawet tych najbardziej rozbudowanych tego autora. Miało wszystkie te elementy, które lubię u Kinga, czyli małomiasteczkowy klimat, wiele różnych perspektyw na te same wydarzenia, rozbudowany świat i postacie, a jednak nie polubiłam się z "To" już od samego początku. Mam wrażenie, że jest rozbudowane aż za bardzo, co przytłoczyło mnie w trakcie czytania na tyle, że dokończyłam w audiobooku. 7

291. „Rok wilkołaka”

Obraz
W horrorze Stephena Kinga o tytule "Rok wilkołaka" co miesiąc, przez cały rok, podczas pełni księżyca w miasteczku Tarker’s Mills pojawia się wilkołak, który zabija mieszkańców. Wszyscy żyją w strachu, ponieważ nie wiedzą, kto tym razem stanie się ofiarą bestii. To opis bardzo skrótowy, ponieważ i tak zdradza już wiele. Książka ma tylko 140 stron, a w środku jest jeszcze sporo ilustracji, więc myślę, że spokojnie można ją uznać za jedno z opowiadań Kinga, tym bardziej, że autor ma wiele dłuższych opowiadań niż to. Dowiedziałam się też, że "Rok wilkołaka" miał być dodatkiem do kalendarza, jednak został rozbudowany i wydany jako książka.  Czytałam kilka lat temu tę książkę i nie zapamiętałam z niej nic, więc wskazuje to, że nie jest to nic wybitnego, jednak w momencie, w którym teraz to czytałam, to naprawdę dobrze się bawiłam. Podobają mi się ilustracje, podział na 12 rozdziałów, z czego każdy jest jednym miesiącem roku, przyjemny w odbiorze język i klimat grozy, k

290. Podsumowanie kwietnia

Obraz
Kwiecień czytelniczo minął mi świetnie! Przeczytałam 12 książek, z czego większość była naprawdę dobra. Udało mi się skończyć reread Harry'ego Pottera, który był wspaniałym powrotem do dzieciństwa. Poznałam też wspaniałe książki, które na pewno zostaną ze mną na dłużej i są to: "Trzynasta opowieść", "Słowik" i "Daisy Jones & The Six". Znajdą się z pewnością w moich ulubieńcach roku.  Książki, które przeczytałam w kwietniu to: 1. Playlist for the dead - Michelle Falkoff - 272 strony - 6/10 2. Daisy Jones & The Six - Taylor Jenkins Reid - 423 strony - 9/10 3. Później - Stephen King - 384 strony - 6/10 4. Harry Potter i Zakon Feniksa - J.K. Rowling - 959 stron - 9/10 - reread 5. Wszyscy patrzymy na ten sam księżyc - M. Sienkiewicz - 220 stron - 5/10 6. Harry Potter i Książę Półkrwi - J.K. Rowling - 704 strony - 10/10 reread 7. Harry Potter i Insygnia Śmierci - J. K. Rowling - 783 strony - 10/10 - reread 8. Kradzione pocałunki - Paweł Witkowski - 1