292. „To”

Ciężko streścić "To", bo ma 1100 stron, ale mogę powiedzieć, że jest to horror Stephena Kinga, który dzieje się w miasteczku Derry, gdzie zadomawia się tytułowe TO. TO często bywa klownem z pękiem różnokolorowych balonów, jednak może przybierać też inne potworne formy. Hobby TO jest zabijanie dzieci. W roku 1958 grupa siedmiu 11-latków próbuje pokonać TO, a w roku 1985 wracają ponownie do Derry, jednak już w pomniejszonym składzie, żeby dokończyć to, co zaczęli 27 lat temu.


Czytałam "To" prawie cztery miesiące, a musicie wiedzieć, że nigdy nie czytam tak długo książek, nawet tych najbardziej rozbudowanych tego autora. Miało wszystkie te elementy, które lubię u Kinga, czyli małomiasteczkowy klimat, wiele różnych perspektyw na te same wydarzenia, rozbudowany świat i postacie, a jednak nie polubiłam się z "To" już od samego początku. Mam wrażenie, że jest rozbudowane aż za bardzo, co przytłoczyło mnie w trakcie czytania na tyle, że dokończyłam w audiobooku. 7 perspektyw osób, które tak naprawdę spotykały podobne potworności sprawiało, że miałam duży problem z przebrnięciem. Stwierdziłam jednak w trakcie, że to pewnie kwestia gustu i może nie powinnam tak kategorycznie odradzać "To", bo historia jest naprawdę dobra, pomimo tego przytłoczenia i przedłużenia. Uważałam tak, dopóki nie dotarłam do zakończenia. Zrozumiałam wtedy, dlaczego tak dużo osób mi pisało, że po tej książce nie sięgnęło już po żadną inną Kinga. Ja na całe szczęście przeczytałam wcześniej 62 jego książki, więc wszystko, co najlepsze, już za mną. Finał tej książki mnie zszokował, ponieważ okazał się najbardziej złą, szkodliwą i niesmaczną sceną, jaką możecie sobie tylko wyobrazić. Dostałam wcześniej ostrzeżenia, że mam przygotować się na coś, co z pewnością mi się nie spodoba, ale nie spodziewałam się TEGO. Jeszcze w finale, na który tak czekałam, bo przecież napięcie było budowane przez 1100 stron, żeby dotrzeć właśnie do tej sceny... Nie ma na nią żadnych usprawiedliwień. Mam wiele książek Kinga, które mi się do końca nie podobały, trochę mnie znudziły, nie dostarczyły mi takiej ilości grozy, jakiej oczekiwałam, ale żadna z nich nie była szkodliwa, więc oficjalnie uznaję to za najgorszą książkę Kinga, jaką czytałam.

Komentarze

  1. ,,To" od dawna chcę ją przeczytać. Najdłużej czytałam ,,Diunę", bo ponad miesiąc.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tej książki i kiedyś podajmę się tego wyzwania czytelniczego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

65. „Przesilenie”