192. „Instytut”

Wiecie nie od wczoraj, że King jest moim ulubionym autorem. "Instytut" to książka, która przeleżała na mojej półce od premiery, czyli jakieś pół roku, ale to dlatego, że jest to aż 670 stron, więc chciałam mieć na tyle dużo czasu, żeby przeczytać ją na raz. W ciągu ostatnich dwóch tygodni trochę przymusowo utknęłam w domu, więc nadarzyła się świetna okazja, żeby zabrać się za tę pozycję.


Zostają porywane dzieci do ukrytego budynku zwanego Instytutem. Nie są to zwykłe dzieci, tylko takie przejawiające zdolności telekinetyczne i telepatyczne. Jedną z takich osób jest Luke Ellis, który dodatkowo jest małym geniuszem. Zabito jego rodziców, a jego samego porwano, żeby mógł dołączyć do innych dzieci, na których przeprowadza się bolesne badania i eksperymenty. Luke w wieku 12 lat musi wymyślić jak uwolnić siebie i przyjaciół, aby nie skończyli w tylnej połowie Tylnej Połowy, gdzie dzieci stosuje się jako broń, do momentu, aż postradają zmysły.


Powiem Wam, że jest to naprawdę King w najlepszym wydaniu. Zdarzyły się w ostatnich latach jego pozycje, zazwyczaj te krótsze, które nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Ta jednak zrobiła ogromne. Jest to długa, rozbudowana historia, która wciąga. Uwielbiam książki Kinga za klimat, małe miasteczka i umiejętność budowania długiej i skomplikowanej historii w taki sposób, że czytelnik się nie nudzi, a nawet pragnie więcej. Tutaj mamy to wszystko. Mamy też postacie, które lubimy, zżywamy się z nimi i szczerze im kibicujemy. Podobało mi się też bardzo zakończenie. Pozostawia nas trochę z takim znakiem zapytania. Wydaje się, że zakończyło się tak jak powinno, jednak do końca nie możemy mieć takiej pewności, że właśnie to było właściwe. Nie jest to na pewno typowy horror, ma za to elementy parapsychiczne i trzyma w napięciu. Bardzo polecam, szczególnie fanom twórczości autora. ;)

Komentarze

  1. Stephen King is the famous author!
    This book is intriguing me :)
    Greetings

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dwie książki Stephena Kinga, ale niestety nie polubiłam się z nim. Ta książka wydaje się interesująca - może zrobię drugie podejście? :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie czytam i czuję, że dzisiejsza noc będzie nieprzespana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę Kinga w planach. Cieszę się, że jesteś z niej zadowolona.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś i ja poznam książki Kinga 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Autor cieszy się wielką popularnością, a ja jeszcze nie poznałam jego twórczości, więc wszystko przede mną. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja chyba jeszcze nie czytałam żadnej książki Kinga

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę w planach, ale chyba jeszcze w najbliższym czasie się za nią nie zabiorę. Też odstrasza mnie trochę liczba stron. Może to dobra książka na wakacje, wtedy połknę ją w kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fani Kinga podzielili się na dwa obozy: jedni uznają Instytut za świetną ksiązkę, drudzy uznają go za beznadziejną szmirę. Ja jestem w tej pierwszej grupie i bardzo się cieszę, że Ty również :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pana Kinga bardzo lubię, ale tej książki jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam twórczość Kinga. Ta pozycja jest już za mną i również bardzo ją polecam, dla mnie była świetna od samego początku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

46. „Złodziejka opowieści”