239. „Miasteczko Salem”

Przyszła pora na 59 przeczytaną przeze mnie książkę Stephena Kinga! Już coraz mniej zostało mi ich do przeczytania. Chociaż nadal mam przed sobą największe grubasy "To" i "Bastion", które już od dawna czekają na mojej półce, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać. "Miasteczko Salem" jest już klasyką. To druga wydana książka Stephena Kinga - w 1975 roku. Aż dziwne, że wpadła w moje ręce dopiero teraz.


Opowiada typową dla Kinga historię małego miasteczka. Tym razem jest to Salem. Po latach wraca do niego pisarz Ben, który ma zamiar zmierzyć się ze swoją traumą z dzieciństwa. Gdy przyjeżdża, w mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ludzie znikają i umierają w niewytłumaczony sposób. Ben, razem z kilkoma mieszkańcami Salem postanawia rozwiązać tę zagadkę i pozbyć się zła, które nawiedziło miasteczko.

Jest to najbardziej klasyczny horror Kinga, jaki może być. Czytałam ich naprawdę wiele i ten zawiera wszystkie elementy, które tak bardzo uwielbiam, a to był dopiero początek twórczości autora! Jest mrok. Jest groza. Dzieją się straszne rzeczy, które są napisane w taki sposób, że z niecierpliwością śledzimy kolejne strony. Chociaż trzeba zaznaczyć, że książka jest długa, a całe tło wydarzeń zarysowuje się również długo. W książkach Kinga ważny jest klimat, w który jesteśmy wprowadzani powoli, więc pierwsze 200 stron, to spokojne wprowadzanie nas w miasteczko i wywołanie uczucia niepokoju. Na kolejnych stronach dowiadujemy się, co się tak naprawdę dzieje i bohaterowie próbują z tym walczyć. Rozczarowało mnie tylko trochę zakończenie, a szczególnie epilog, który wydaje mi się nielogiczny.


Generalnie jest to solidny kawał horroru, który mogę polecić. Nie jest to najlepsza książka Kinga, chociaż ma wiele zalet, które bardzo doceniam. ;) 

Komentarze

  1. Skoro to solidny horror, to może go przeczytam. Jak dorwę w bibliotece.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam spory sentyment do tej książki Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  3. i jest jakoś nie po drodze z Kingiem. Kiedyś miałam okazje czytać Joyland, ale przerwałam jakoś w połowie w sumie nawet nie wiem czemu, bo w sumie książka mi się podobała. Od tamtej pory kompletnie mnie nie ciągnie do jego twórczości i nie wiem czy to się kiedys zmieni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś czytałam książki tego autora, ale teraz już jakoś nie po drodze mi z horrorami... Wolę lekkie i nieskomplikowane powieści obyczajowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawdziwy klasyk. King ma w swojej twórczości coś takiego, że trudno się oderwać:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

65. „Przesilenie”