130. „Dolores Claiborne”
Uwielbiam książki Kinga, więc dzisiaj kolejna z jego ogromnego dorobku - „Dolores Claiborne”.
„Dolores Claiborne” to monolog tytułowej bohaterki na ponad 250 stron. Dolores, mieszkająca na małej wyspie Little Tall Island, zostaje oskarżona o zamordowanie Very Donovan, u której pracowała przez wiele lat. Na komisariacie policji opowiada swoją historię, w której jednak przyznaje się do zupełnie innego morderstwa..
W opowieści Dolores przenosimy się do lat 60 ubiegłego wieku, czyli 30 lat przed rozmową na komisariacie. Jaką tajemnicę udało jej się przez takie wiele lat ukryć? Co doprowadziło ją do tak brutalnych decyzji? Czego w życiu doświadczyła? Książka odpowiada w rewelacyjny sposób na te właśnie pytania.
Ach, jest to naprawdę dobra książka. Obawiałam się jej trochę, bo przecież jak może się taka okazać pozycja, w której mówi tylko i wyłącznie jedna osoba? Przekonałam się, że może. Historia opowiedziana ustami Dolores wciąga, trzyma w napięciu i momentami mrozi krew w żyłach. Była ona zwykłą, prostą kobietą z Wyspy, ale pewne wydarzenia zmusiły ją do trudnych, odważnych i momentami brutalnych decyzji. Mimo że wiemy od samego początku jakiej zbrodni się dopuściła, nie da się patrzeć na nią jak na oprawcę, lecz jako ofiarę. Zdecydowanie zrobiła na mnie wrażenie. I Dolores, i ta książka.
Jak na Kinga, którego książki bywają skomplikowane i trudne, ta jest dość prosta w odbiorze i napisana na tyle lekko, że przeczytałam ją dość szybko. Nie jest również nie wiadomo jak obszerna, a raczej jest to jedna z najkrótszych książek autora, także na pierwsze spotkanie z jego dziełami powinna być w sam raz.
Sytuacja Dolores nie jest bardzo odrealniona. Myślę, że wiele kobiet w tamtych czasach zmagały się z podobnymi problemami jak ona - m.in. znęcający się mąż. Realność tego chyba wstrząsa najbardziej, więc polecam wszystkim, którzy od czasu do czasu lubią przeczytać coś, co mrozi krew w żyłach.
Kiedyś zaczytywałam się w twórczości pana Kinga, ale potem mi przeszło, stąd nie znam "Dolores Claiborne". Muszę jednak przyznać, że zaciekawiła mnie Twoja recenzja i chyba sięgnę po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam książki Kinga i kilka lat temu przeczytałam "Dolores Claiborne". Też spodobała mi się historia opowiedziana przez bohaterkę i rzeczywiście jak na Kinga to jest to krótka i lekka książka. Pamiętam, że niektóre opisy były trochę obrzydliwe, ale książka bardzo mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńAch, znów kuszona jestem Kingiem. Tylko czasu wciąż brak 😉
OdpowiedzUsuńCzytałam i uwielbiam tę historię. Jak większość książek Króla Horroru.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńAle mnie korci, żeby przeczytać tę książkę! Muszę sobie gdzieś zapisać, żeby po nią sięgnąć jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chętnie przeczytam w wolnym czasie ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Jeszcze przede mną, ale koniecznie muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
King jeszcze przede mną, ale już wiem od czego warto zacząć przygodę z jego twórczością ;)
OdpowiedzUsuńNo ni niestety, ale nie mogę się przemóc do twórczości Kinga. Ekranizacje ma niezłe, ale za to książki nie potrafią mnie porwać.
OdpowiedzUsuńkocham Kinga ;)
OdpowiedzUsuńLubię twórczość tego autora ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczytywałam się książkami Kinga, teraz jakoś rzadko
OdpowiedzUsuńpo nie sięgam :)