260. „Życie jak film”
Prawdopobnie i tak nie mieliście w planach tej książki, ale i tak wam ją odradzę.
Pana Jarosława Jakimowicza możecie kojarzyć z filmu „Młode wilki”, z „Big Brothera” albo z reklamy katalizatorów.. Z rzeczy, które mają mniej 20 lat, to z afery, która zrobiła się właśnie z powodu wydania w 2019 roku tej książki.
W swojej „autobiografii” opisał dokładnie m.in. jak był złodziejem, żył z mafiosami, rozkopywał żydowskie groby, a także, co przykuło uwagę wszystkich, próbował kupić 12-letnią Tajkę. Zrezygnował z niej jednak, bo nie mieli starszej. Kiedy zorientował się, że jednak nie było to na miejscu, zaczął tłumaczyć, że jego autobiografia, w której wcześniej podkreślał szczerość, to książka przygodowa(!), a sensacyjne historie w tej książce to fikcja artystyczna, mająca na celu zwiększenie sprzedaży. Nazwał przy okazji czytelników, którzy uwierzyli w szczerość jego historii, naiwnymi.
Wstęp był trochę przydługi, ale zmierzam do tego, że zarówno jako autobiografia, jak i książka przygodowa jest to złe i szkodliwe, a większego buca i narcyza niż Jarosław Jakimowicz dawno nie widziałam.
Ta książka mogłaby mnie mocno zirytować, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJa nie zamierzam czytać tej książki. Szkoda mi czasu.
OdpowiedzUsuńJuż czytając twoją recenzję poczułam frustrację, więc ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk