406. „Płonący most”

"Płonący most" to drugi tom mojej nowej miłości, czyli serii "Zwiadowcy" Johna Flanagana.

W tym tomie widmo wojny jest już bardzo realne, więc Will, Horace i Gilan zostają wysłani z poselstwem do sąsiedniego królestwa. Prosta misja jednak się komplikuje, ponieważ w trakcie podróży chłopcy odkrywają fakty, które mogą przeważyć o ich przegranej w bitwie. Muszą szybko działać, aby jakoś temu zaradzić.

Jest to tematyka tak odległa od tego, co czytam na co dzień, że nigdy nie pomyślałabym, jak wielką radość może mi sprawiać czytanie o strategiach wojennych. Autor pisze tak lekko i przyjemnie, że naprawdę cudownie mi się to czytało, tym bardziej, że historia była naszpikowana świetnymi zwrotami akcji.

Od pierwszych stron pierwszego tomu pokochałam bohaterów tej serii, a w drugim tomie moja miłość się tylko pogłębiła. Z ogromną przyjemnością będą czytać w kolejnych częściach o tym, jak więzi między nimi jeszcze się zacieśniają. W tym tomie świetne było to, że mogliśmy lepiej poznać Gilana i Horace'a, którzy w poprzednim mieli mniej miejsca dla siebie. Niestety, przez to było tutaj mniej Halta, ale jakoś im to wybaczę!

Po dwóch tomach już wiem, że "Zwiadowcy" stały się taką moją komfortową serią, po którą będę sięgać, kiedy będę potrzebowała czegoś, co mnie otuli. Życzę Wam też takich serii. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

28. „Sztuka obsługi penisa”

107. „Związki - instrukcja obsługi”

46. „Złodziejka opowieści”