113. „Błękitne wstążki dróg”
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Psychoskok otrzymałam do recenzji książkę „Błękitne wstążki dróg”, której autorką jest Katarzyna Wenta-Mielcarek.
Jest to powieść utopijna, a ja nie miałam o tym nawet pojęcia przez pierwszą połowę czytania książki. Mam wrażenie, że pierwsza jej część była zupełnie o czymś innym niż cała reszta książki. Na początku jest wątek tego, jak we Francji, w swojej pracy Joanna ma złe warunki, współpracownicy się z niej wyśmiewają, bo jest Polką i generalnie ona sobie próbuje z tym jakoś poradzić. W drugiej i trzeciej części książki dowiadujemy się już konkretniej, że akcja się dzieje w latach 50 XXI wieku i w tych czasach jest uruchomione coś o nazwie „parasola ochronnego” chroniącego przed terroryzmem, który istniał wcześniej na ogromną skalę. Okazuje się, że rozpoczęły się również masowe porwania dziewczynek i Joanna bardzo boi się o swoją córkę Zosię i jednocześnie zrobi wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo.
Początek i całą resztę książki praktycznie niewiele łączy. Mam wrażenie, że pierwsze 100 stron z 236 było zbędne. Wszystko jest opisane strasznie chaotycznie i czuję, jakbym połowy rzeczy nie zrozumiała. Czytałam ją mocno na siłę, tylko i wyłącznie dlatego, że dostałam ją w ramach współpracy i chciałam się wywiązać z zobowiązań. Uważam jednak, że zmarnowałam czas i nie polecam. Fabuła może i ma potencjał, ale jest on niewykorzystany, nic tu nie ma sensu, rozważania Joanny są jakoś sztucznie przedłużane, a główna bohaterka jest dziwna i nudna. Nie pamietam kiedy ostatnio byłam tak rozczarowana książką. Niestety, ale nie polecam.
Nie będę po nią sięgać ;c
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Skoro nie polecasz, nie będę jej szukać. 😊
OdpowiedzUsuńDzięki za szczerą opinię.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się rozczarowaniem 😕
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie spodobala
OdpowiedzUsuńTo w takim razie też się nie skuszę, skoro i dla ciebie okazała się klapą ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno opis pokazuje potencjał tej książki, ale skoro nie polecasz raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Oj to nie dla mnie kompletnie :)
OdpowiedzUsuńMysle, zeto nie jest ksiazka dla mnie :) buziaki, zapraszam na nowy wpis ;)
OdpowiedzUsuńA tytuł zachęcający i obiecujący ciekawą lekturę. Jak to czasem może człowieka zmylić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Będę unikać jak ognia. Tylko szkoda, że Cię rozczarowała i straconego czasu.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Oj, to ja dziękuję. Będę omijać!
OdpowiedzUsuńW takim razie ja również będę omijać, nie lubię się męczyć podczas czytania;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dzięki za szczerą opinię. Mało kto potrafi opowiedzieć o książce w negatywny sposób, kiedy się ją dostało od wydawnictwa, dlatego szacun. Też kiedyś czytałam książkę gdzie 100 stron sensu nie miało, a potem coś tam się zaczęło dziać. Często ta stówka to zbędny opis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
oj nei skusiłabym się ;)
OdpowiedzUsuńJak to jest, że zawsze kiedy po lekturze wstępu do recenzji i opisu książki mam wielki apetyt i już sprawdzam gdzie to można kupić, to potem następuje podsumowanie i słowa "nie polecam"? :(
OdpowiedzUsuń