153. „Duchy rebelii”
"Duchy rebelii" to ostatni tom magicznej trylogii o najpiękniejszych książkowych okładkach, autorstwa Alwyn Hamilton, o buntowniczce z pustyni, niebieskookiej bandytce, półdżinie - Amani.
Na początek zapraszam Was do przypomnienia sobie recenzji dwóch pierwszych części:
"Buntowniczka z pustyni", "Zdrajca tronu".
Jesteśmy w momencie ostatniej rebelii. Amani, wraz z garstką przyjaciół, musi ją poprowadzić. Przy okazji musi jeszcze ocalić resztę swoich bliskich, pośród których jest Ahmed - przywódca buntowników. Nie będzie to łatwe, ponieważ są oni w miejscu, które do tej pory było tylko legendą. Jednak w każdej legendzie jest ziarno prawdy..
Jest to zdecydowanie mój ulubiony tom, mimo że początek trochę mi się dłużył. Pierwszy był taki mocno wprowadzający do klimatu świata przedstawionego. Druga część okazała się o wiele bardziej dynamiczna od pierwszej, działo się w niej wiele, jednak dopiero ten trzeci, ostatni tom, łączy nam doskonale wszystkie wątki. Przy okazji tej ostatniej, najtrudniejszej bitwy, wszystkie legendy, krążące po pustyni, stają się rzeczywiste. Widzimy też jak wojna wpłynęła na naszych bohaterów. Jak wiele musieli poświęcić. Jak reagowali w trudnych sytuacjach. Jakich wyborów musieli dokonać, aby pomóc w próbie całkowitego obalenia złego Sułtana.
Naprawdę czułam te silne emocje jakie targały bohaterami, a szczególnie naszą zaradną buntowniczką Amani, która bardzo bała się, że prowadzi ludzi na pewną śmierć. Trochę żałuję, że nie było w tym tomie więcej scen bliskości między nią a Jinem, chociaż wiem, że mogły być one w trakcie rebelii rzeczywiście dość ograniczone, ze względu chociażby na umierających przyjaciół i ogrom trudności w walce z wrogami, którzy często okazywali się nie być ludźmi, jednak pewnie trochę bardziej bym uwierzyła w jej ogromną miłość, gdyby w drugim i trzecim tomie ich relacje były pokazane jako bardziej zażyłe. Oprócz tego drobnego szczegółu, jestem zachwycona zakończeniem tej serii. Bo miłość tu nie była najważniejsza. Ważna była walka o lepszy świat, a ona została tu przedstawiona doskonale.
Jeśli pragniecie poznać magiczną serię w baśniowym klimacie, pełną pięknych legend, która jest zupełnie innym spojrzeniem na fantastykę młodzieżową, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić "Buntowniczkę z pustyni". Myślę, że się nie zawiedziecie.
Na początek zapraszam Was do przypomnienia sobie recenzji dwóch pierwszych części:
"Buntowniczka z pustyni", "Zdrajca tronu".
Jesteśmy w momencie ostatniej rebelii. Amani, wraz z garstką przyjaciół, musi ją poprowadzić. Przy okazji musi jeszcze ocalić resztę swoich bliskich, pośród których jest Ahmed - przywódca buntowników. Nie będzie to łatwe, ponieważ są oni w miejscu, które do tej pory było tylko legendą. Jednak w każdej legendzie jest ziarno prawdy..
Jest to zdecydowanie mój ulubiony tom, mimo że początek trochę mi się dłużył. Pierwszy był taki mocno wprowadzający do klimatu świata przedstawionego. Druga część okazała się o wiele bardziej dynamiczna od pierwszej, działo się w niej wiele, jednak dopiero ten trzeci, ostatni tom, łączy nam doskonale wszystkie wątki. Przy okazji tej ostatniej, najtrudniejszej bitwy, wszystkie legendy, krążące po pustyni, stają się rzeczywiste. Widzimy też jak wojna wpłynęła na naszych bohaterów. Jak wiele musieli poświęcić. Jak reagowali w trudnych sytuacjach. Jakich wyborów musieli dokonać, aby pomóc w próbie całkowitego obalenia złego Sułtana.
Naprawdę czułam te silne emocje jakie targały bohaterami, a szczególnie naszą zaradną buntowniczką Amani, która bardzo bała się, że prowadzi ludzi na pewną śmierć. Trochę żałuję, że nie było w tym tomie więcej scen bliskości między nią a Jinem, chociaż wiem, że mogły być one w trakcie rebelii rzeczywiście dość ograniczone, ze względu chociażby na umierających przyjaciół i ogrom trudności w walce z wrogami, którzy często okazywali się nie być ludźmi, jednak pewnie trochę bardziej bym uwierzyła w jej ogromną miłość, gdyby w drugim i trzecim tomie ich relacje były pokazane jako bardziej zażyłe. Oprócz tego drobnego szczegółu, jestem zachwycona zakończeniem tej serii. Bo miłość tu nie była najważniejsza. Ważna była walka o lepszy świat, a ona została tu przedstawiona doskonale.
Jeśli pragniecie poznać magiczną serię w baśniowym klimacie, pełną pięknych legend, która jest zupełnie innym spojrzeniem na fantastykę młodzieżową, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić "Buntowniczkę z pustyni". Myślę, że się nie zawiedziecie.
Czytałam już o tej serii i mam ją na uwadze. Tylko mam tak mało czasu na wszystko...
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, ale to raczej nie moje klimaty. 😊
OdpowiedzUsuńO matko, życia mi zabraknie na poznanie tych wszystkich książek... ;)
OdpowiedzUsuńNie czytuję fantastyki, ani tym bardziej literatury dla młodzieży, więc nie są to moje klimaty i mimo Twoich pozytywnych recenzji, nie zamierzam sięgać po tę serię ;). Niemniej, jest bardzo ładnie wydana.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo polecam całą serię :)
OdpowiedzUsuńJa zniechęciłam się po pierwszym tomie. Po prostu nie podeszła mi ta seria :/
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej serii, ale wiele osób mi ją polecało, a i Twoja recenzja jest przychylna, więc muszę chyba po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo Cię przepraszam, ale nie przeczytałam recenzji. Mam tę serię w planach jeszcze w tym roku, unikam więc wszelkich potencjalnych spojlerów :)
OdpowiedzUsuńChyba wiem komu polecić:)
OdpowiedzUsuńSuper, że wszystkie części trzymają poziom. Muszę się zainteresować ta trylogią :)
OdpowiedzUsuńmyślę że może to być dobra pozycja do czytnięcia;)
OdpowiedzUsuńMi też bardzo podobają się tę okładki. Serię mam w planach, nie wiem kiedy uda mi się ją przeczytać, ale jestem jej ciekawa. :)
OdpowiedzUsuń