301. „Mały Książę”

"Mały Książę" to jest ta jedyna książka, którą czytam co roku. Żeby pamiętać. Na moim pierwszym tatuażu jest właśnie Mały Książę. Żeby nie zapomnieć. Bo ważne dla mnie jest pamiętanie, że w środku mnie jest ta mała Weronika, którą trzeba pielęgnować. "Mały Książę" wydaje się idealny do wszystkich maratonów dziecięcych, które zaczęły się w czerwcu, ale im jestem starsza, tym nabieram większego przekonania, że to książka dla dorosłych. Bo tylko dorosły może poczuć prawdziwy ból w momencie, w którym uświadamia sobie, że zgubił swoje wewnętrzne dziecko. A ta książka potrafi dobitnie to przekazać. Pomaga się zatrzymać i zmusza do refleksji nad swoją dojrzałością.

Dodatkowo jest skarbnicą pięknych cytatów i trafnych spostrzeżeń zawartych w przyjemnej do czytania formie, która potrafi zachwycić każdego czytelnika. To taka książka, która ma wiele warstw i przy każdym czytaniu odnajduje się kolejne. Te głębsze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

74. „Inny wariant życia”

28. „Sztuka obsługi penisa”

75. „Pozamiatane”