63. „Off-Off”
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae res miałam okazję przeczytać książkę obyczajową, jednak zupełnie inną niż wszystkie, które do tej pory czytałam. „Off-off” autorstwa Ewy Skunart to dość krótka pozycja, zaledwie 164 strony, jednak niezwykle treściwa, skłaniająca do rozmyślań i sprawiająca, że po przeczytaniu jej, każdy dostrzeże w niej coś innego, coś dla siebie ważnego.
„Off-off” to historia dwóch przyjaciółek, które znają się od dziecka, były nierozłączne, a życie sprawiło, że nie widziały się 21 lat. Po tym czasie postanowiły się spotkać w kawiarni. Jedna z przyjaciółek jest gwiazdą, prawdopodobnie dlatego się spóźnia, więc druga postanawia wrócić myślami do przeszłości i spisać swoją historię. Pisze ją, zwracając się bezpośrednio do tej przyjaciółki, a w zamyśle mając, że powstanie z niej scenariusz, o którym pisze tak:
„Off-off” to historia dwóch przyjaciółek, które znają się od dziecka, były nierozłączne, a życie sprawiło, że nie widziały się 21 lat. Po tym czasie postanowiły się spotkać w kawiarni. Jedna z przyjaciółek jest gwiazdą, prawdopodobnie dlatego się spóźnia, więc druga postanawia wrócić myślami do przeszłości i spisać swoją historię. Pisze ją, zwracając się bezpośrednio do tej przyjaciółki, a w zamyśle mając, że powstanie z niej scenariusz, o którym pisze tak:
„No cóż - to będzie prawdziwy off, a nawet off-off, a nawet - niewykluczone - fuck off everybody. Opowieść o tym, jak sama stałam się offem, off-offem. Historia pewnego przemęczenia, bycia szaloną-wypaloną.”
Narratorka spisuje swoją życiową historię, gdzie przechodzimy razem z nią przez naturalne koleje losu, jak dzieciństwo w polskiej rzeczywistości na ulicy Uroczej, która z byciem uroczą miała niewiele wspólnego. Kobiety tam palą, tyją, gotują i uciekają przed życiem, w którym ich mężczyźni.. piją. Następnie udajemy się razem z bohaterką do wspomnień na temat jej męża, syna, prac, a także mnóstwa innych tematów tak bliskich współczesnym kobietom. Mogę jeszcze wspomnieć o tym, że zakończenie mnie zaskoczyło, a myślę, że każda dobra książka powinna właśnie takie uczucie w czytelniku wywoływać.
Narratorka spisuje swoją życiową historię, gdzie przechodzimy razem z nią przez naturalne koleje losu, jak dzieciństwo w polskiej rzeczywistości na ulicy Uroczej, która z byciem uroczą miała niewiele wspólnego. Kobiety tam palą, tyją, gotują i uciekają przed życiem, w którym ich mężczyźni.. piją. Następnie udajemy się razem z bohaterką do wspomnień na temat jej męża, syna, prac, a także mnóstwa innych tematów tak bliskich współczesnym kobietom. Mogę jeszcze wspomnieć o tym, że zakończenie mnie zaskoczyło, a myślę, że każda dobra książka powinna właśnie takie uczucie w czytelniku wywoływać.
Okładka przyciągnęła mój wzrok niezwykłymi barwami, dlatego musiałam koniecznie mieć ją w swojej biblioteczce. Tak jaskrawe kolory sprawiają, że prezentuje się naprawdę widowiskowo.
Styl autorki jest niezwykle lekki, a połączenie absurdu z realizmem, sprawiło, że przez tę książkę wręcz płynęłam. Myślę, że jest taką idealną pozycją na coraz dłuższe wieczory. Nie jest to miła historia, jednak jest szybka w czytaniu, zawiera ogrom treści i daje do myślenia, co sprawia, że pomimo tego, iż nie jest to powieść wybitna, to warto ją przeczytać i trochę się nad nią dłużej zastanowić.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi ciekawie. 😊
OdpowiedzUsuńPołączenie absurdu i realizmu mnie zaintrygowało.
OdpowiedzUsuńLekkie pióro zawsze zachęca :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńokładka przyciąga wzrok, chce się czytać taką książkę:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka przyciąga wzrok. Lubię czasem takie lekkie książki...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Okładka rzeczywiście bardzo ciekawa, ale i treść wydaje się warta poznania... Chętnie przeczytam tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńRównież miałam do wybory tę pozycję ale nie mogłam się przemóc, czytając opis. Jednak po Twojej recenzji, dochodzę do wniosku, że warto było się zdecydować .
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca i przykuwająca wzrok okładka :) chyba faktycznie coś takiego, po co warto byłoby sięgnąć na jesienne wieczory. Niech tylko uporam się z dotychczasowymi zaległościami... ;)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo przykuwa wzrok. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Fantastyczna okładka i mam wrażenie, że sama książka tez jest warta zauważenia. dziękuję za recenzję, waham się już chwilkę .. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka jest fantastyczna i przyciąga uwagę :)
OdpowiedzUsuńOkładkę znam, ale nie mogłam się do niej przekonać - zmieniłaś to =)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście przyciąga wzrok tymi niesamowicie żywymi kolorami. Jak na tak dużo treści to zadziwiający mikrusek! Brzmi w każdy razie ciekawie:)
OdpowiedzUsuńOkładka piękna, a z opisu wynika, że treść też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńOkładka przykuwa wzrok, treść też wydaję się bardzo "ludzka", prawdziwa i taka... na teraz :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Fantastyczna okładka! Zachęca aby sięgnąć po książkę:)
OdpowiedzUsuńPlus za zaskakujące zakończenie!
OdpowiedzUsuń