316. „Zbrodnie zimową porą”

"Zbrodnie zimową porą" to książka, która sprawiła, że poczułam się trochę oszukana. Jest promowana, jako opowieści zimowe idealne na zimowe dni. Tak naprawdę tylko kilka z nich dzieje się zimą, a w niektórych są tylko jakieś drobne wzmianki np. o Bożym Narodzeniu. Są jednak też opowieści dziejące się w upalnych warunkach. Czuję brak konsekwencji, który wybił mnie trochę z rytmu. W tej pozycji znajduje się 12 opowiadań, które zostały wzięte z innych zbiorów opowiadań Christie. To jest pierwszy zbiór opowiadań Christie, który czytałam, więc żadnego z nich nie znałam, ale fani, którzy czytali większość jej dzieł, mogą nie znaleźć w niej nic nowego dla siebie, oprócz przepięknego wydania. 

Podobało mi się to, że jest tutaj przekrój różnych elementów charakterystycznych dla Christie, szczególnie chodzi mi o bohaterów. Był Herkules Poirot, którego uwielbiam. Była panna Marple, którą poznałam po raz pierwszy i jakoś nie przypadłyśmy sobie do gustu. W dwóch opowieściach pojawił się też pan Quin, o którego istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia, a jego tajemniczość mnie pociąga. No i Tommy i Tuppence, których jako parę bardzo polubiłam. Chętnie poznam inne utwory z nimi związane. 

Co do jakości opowiadań, to jak to bywa w przypadku zbiorów opowiadań, jedne są lepsze, a inne gorsze. Nie jestem pewna, czy jakieś szczególnie utknie mi w pamięci, natomiast nie było żadnego, które jakoś specjalnie by mi się nie podobało. Myślę, że nie polecałabym tej pozycji do przeczytania, jako pierwszej autorki. O wiele lepiej zacząć przygodę z jej twórczością, od którejś z jej powieści.

Komentarze

  1. O tej książce autorki czytałam, ale sama jeszcze po nią nie sięgnęłam.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

74. „Inny wariant życia”

28. „Sztuka obsługi penisa”

75. „Pozamiatane”